poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 4

Jak wróciłam do akademika odpaliłam lapka i kontynuowałam gre, ale akurat w najciekawszym momencie znowu zobaczyłam czarny ekran. A to nie koniec atrakcji, okazało się że prądu w całym pokoju nie ma jak również w całym budynku. Gdy wyszłam na korytarz zobaczyłam masę ludzi, i gdy już miałam zawracać do własnego pokoju wpadłam na kogoś.
- Miyu? A ty przypadkiem nie wyszłaś?
- Itachi? Dopiero wróciłam i chciałam sobie pograć, ale prąd się skończył, hehe (odwala mi... ale tym się nie przejmujcie xD - dop. Amine)
- A w co grałaś? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- W simsy - powiedziałam, po czym poczułam że się czerwienie. On spojrzał się na mnie zdziwony i już miał coś powiedzieć ale przerwała mu szmata... ops przepraszam zdzira... kurna znowu nie to! Dobra jeszcze raz... Karin mu przerwała.
- Itaś? Dlaczego rozmawiasz z nią? - spytała - ona psuje Ci wizerunek - dodała. Patrzyłam wściekła na nią. Za to jak go nazwała oraz za to co powiedziała. Ale niestety nic powiedzieć nie mogłam bo na choryzącie pojawił się nauczyciel. Żeby nie ryzykować odwróciłam się i poszłąm spowrotem do pokoju. I znowu nie mogłam dokończyć tej czynności, gdyż nauczyciel zaczął mówić.
- Jak pewnie zauważyliście nie ma prądu. Spowodu burzy która się nie dawno zaczęła, jeszcze nie pada ale zaraz zacznie. Zasięgu telefonicznego też nie ma. A teraz nie panikujcie tylko kierujcie się do stołówki.
Napączątku kierowałam się tak jak reszta do stołówki, ale przypomniałąm sobie że Amane jest dalej na spacerze. Nie wiele myśląc poczekałam aż wszyscy pójdą i wtedy wróciłam do pokoju po kurtkę i skierowałam swe kroki w strone głównego wejścia.


<Tymczasem przed akademikiem...>



[...]

- To przeproś mnie szczerze - założyła ręce na piersi. Patrzył się na nią dziwnym wzrokiem, jakby postradała zmysły. "To może być ciekawe" - pomyślała Amane i dalej się przyglądała. Na razie nic się nie działo, bo jak można było zauważyć Sasori nie chce zrobić sceny przy osobie którą ledwo zna (mowa tu o Amane - dop. Amine).
- Czekam... - Nanami traciła cierpliwość. Sasori spojrzał na Amane wilkiem a ona odpowiedziała mu wzrokiem typu "Nigdzie stąd nie pójde". Westchnął.
- Słuchaj Nanami ja... - ponowinie westchnął - ja przepraszam - powiedział. Problem w tym że cicho a skoro już ma okazje go ośmieszyć przed kimś to... oczywiście że skorzysta.
- Słucham? Chyba nie dosłyszałam - powiedziała z tryjumfującym uśmiechem na ustach. Nagle zaczęło padać. Amane równierz się uśmiechała, a gdy deszcz zaczął padać uśmiech jej się powiększył.
-Amane! - usłyszeli krzyk. Sasori odetchnął z ulgą to znaczy że może nie będą go męczyć.


Gdy tylko wyszłam z akademika zobaczyłam trzy postacie, myśląc że może któraś z nich to moja siostra zaczęłam wołać. Podbiegłam bliżej i powiedziałam:

- Nie... ma prądu... jest... burza... mamy iść.. do ... stołówki....
- Miyu, ty i ta twoja słaba kondycja - odpowiedziała wołana. Na to od razu się wyprostowałam.
- Ty masz nie lepszą, więc się odczep! - a ona tylko się zaśmiała i zaczęła się kierować do akademika. Gdy nagle się zatrzymała...
- Nanami a ty gdzie pójdziesz skoro jest burza? - spytała. Dopiero teraz zauważyła że jej nowa znajoma wtula się w brata. Podeszła powoli do niej i ją pogłaskała ją po plecach.
- Idzie z nami do akademika - odezwał się Sasori. I zaczeli powoli iść do akademika.
- A wy dokąd...? - usłyszeliśmy czyjś głos. Gwałtownie odwróciłam głowę w tym kierunku tak samo jak reszta. Otworzyłam lekko usta, gdy zorientowałam się kto tam stoi...

Amine: No hej! :D notka... no jest... ale to chyba widać :P nie będę jej jakoś specjalnie komentować :D a i Uwaga bo naćpałam się wodą (nie mylić z wódą) i mi odwalało jak to pisałam więc... nie bijcie <chowa się pod łóżko> hehe :P mam nadzieje że notka się spodoba chociaż... to byłby cud :D ale no cóż nadzeja matką głópich :P ale lepsza taka niż żadna :D ... mówiłam że mi odwala... dobra to koniec tego :D Pozdrawiam was no i życze weny dla tych co piszą blogi a dla tych co nie to... życze im to co sobie życzą :D haha :P

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 3

Fatboy Slim, Riva Starr - Eat Sleep Rave Repeat



Było już sporo po południu. Słońce chyliło się ku zachodowi, była przyjemna szarówka. Siedziałyśmy w pokoju już od dwóch godzin. Dlaczego? Miyu grała w The Sims 3 i próbowała zmutować sima z kosmitą. Natomiast ja szkicowałam kolejnego konia, no bo co innego? W sumie nie rysowałam tylko tych cudownych zwierząt, ale także niektóre postacie z anime i mang. No ale ile można robić tę samą czynność? Ja zdecydowanie miałam dość.
- Mi, idziemy się przejść? - zapytałam patrząc na siostrę. Nie zareagowała. Dalej patrzyła jak zaklęta w ekran laptopa. Podeszłam do niej cicho i zerknęłam przez ramię. - C-co ty robisz? - parsknęłam śmiechem na widok.. ee.. Kopulującej się simki i kosmity bez cenzury? Tak, tego.
Nie zareagowała, znowu. Ściągnęłam jej słuchawki i trzepnęłam w głowę. Spojrzała na mnie wilkiem.
- Pojebało? - powiedziała z wyrzutem.
- Tak, już dawno. - znowu się zaśmiałam.
-To nie jest śmieszne. - zganiła mnie. - Ja tu tworzę hybrydy! Wiesz jakie to odpowiedzialne zadanie? - zapytała, a ja jebłam.
- A musisz to robić.. No nie wiem. Bez cenzury? - patrzyłam na.. no wiecie. Scenę łóżkową. - To niesmaczne, zwłaszcza, że ten kosmita ma małego. - zachichotałam.
- Ha ha ha, nie. Mnie się tam podoba. - rozmarzyła się, patrząc w ekran. - A po co tu przyszłaś?
- A, no tak. Idziemy się przejść. - odpowiedziałam szybko i odciełam zasilanie laptopa.
- Baka!! - pisnęła, łapiąc się za głowę. - Nie zapisałam!
- Wiem, że tak. Ty co minutę zapisujesz, jak to mówisz : "Na wszelki wypadek".
-No, ale.. To była taka ciekawa chwila. - udała rozpacz. Wywróciłam teatralnie oczami, po czym westchnęłam ciężko.
- Przebierz się i idziemy.


Po piętnastu minutach obie byłyśmy gotowe. Wyszłyśmy z pokoju, uprzednio zamykając drzwi na klucz.
- Gdzie chcesz iść? - zapytałam, chowając kluczyk do kieszeni spodni. Spojrzała na mnie spode łba , widać, że nie miała ochoty na żadne przechadzki.
- Nie wiem. - burknęła.
- No to może do parku? - zapytałam, mimo, że Miyu ciągle nie podzielała mojego entuzjazmu. Ta ciągle stała wpatrzona w dal i nie zwracała na mnie uwagi. - Bosze.. - westchnęłam, ciągnąc ja za rękę. 
Udałyśmy się do parku na obrzeżach miasta, niedaleko szkoły. Był niezwykle obszerny, a przechadzanie po nim sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Niestety dobry humor udzielił się tylko mi.
- Kurwa, jak zimno. - syknęła Mi, pocierając o siebie dłonie. Nasz spacer trwał dopiero pół godziny, a ta już pokazywała swoje fochy. - Wiatr tak mocno wieje, liście są wszędzie, a ich kolor jest taaki oczojebny. - marudziła, zerkając na mnie kątem oka. Wiedziałam, że udaje, ale miałam już jej dość. Trudno, niech stracę..
- Miyu.. Jak chcesz, to idź już do domu. - powiedziałam z nadzieją, że jednak zostanie, bo nie chciałam wracać sama, po ciemku.
- To cześć! - cmoknęła mnie w czoło i uciekła w stronę akademika. Spodziewałam się tego, ale nie ukrywałam oburzenia, że moja rodzona siostra woli gry ode mnie. 

Spacerowałam już godzinę. Muszę przyznać, że zaczynałam odczuwać nieprzyjemne szczypanie policzków. Słońce już dawno zaszło, jeżeli jesienne noce nie byłyby tak zimne, z chęcią zostałabym tu dłużej. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę bramy. Nagle usłyszałam ciche chlipanie. Odwróciłam się w stronę z którego dochodził dźwięk i ujrzałam dziewczynę w wieku około 14 lat. Podeszłam do niej, zapytać się, co się stało. Usiadłam obok niej na ławce, zwracając na siebie uwagę.
- Ładna noc. - zagadałam, patrząc w jej zaszklone oczy i na otaczający nas jesienny krajobraz.
- T-tak. - powiedziała, tamując łzy. Wytarła twarz rękawem i uśmiechnęła lekko. 
- Coś cie trapi? - zapytałam głupio. Przecież widać, że tak.
- B-bo mój brat.. - zaczęła, a po jej policzkach znów spłynęły łzy wielkości grochów. - On.. on mnie nienawidzi. - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem. Objęłam ją lekko ramieniem, patrząc głęboko w oczy.
- Faceci to świnie, nie ma się co przejmować. - uśmiechnęła się lekko, na tą uwagę.
- Masz rację. - szepnęła i wtuliła się lekko we mnie. - Nanami jestem. - przedstawiła się, unosząc delikatnie kąciki ust.
- Ja mam na imię Amane. - odwzajemniłam uśmiech.
- Wiesz, chciałabym mieć siostrę. - powiedziała nieśmiało. - Brat w ogóle się mną nie interesuje..
- A ta właściwie, to jak ma na imię twój brat? - moja ciekawość sprawiła, że nie mogłam się powstrzymać od tego pytania.
- Sasori. - burknęła. Wytrzeszczyłam lekko oczy, gdy usłyszałam to imię. Cóż, wydawał się obojętny na wszystko, ale żeby aż tak? Widząc moją minę dodała. - Tak, ten pan idealny..
- Naprawdę jest aż tak źle? - spytałam trochę z ciekawości.
- Tak. Jedyne co go interesuje to.. właściwie nic. Zawsze udaje takiego obojętnego! - zaczęła na niego bluźnić. - I w prost mówi mi, żebym sobie poszła! Zachowuje się jakby mnie nie kochał! - krzyczała coraz głośniej. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony mogłam się tego po nim spodziewać, ale z drugiej..
- Hej, Nanami - usłyszałyśmy męski głos. Dziewczyna podniosła zapłakane oczy.Przed nami stał nie kto inny ale pan Akasuna!
- Co ty tu robisz?! - wydarła się. - Odejdź!
- Chciałem przeprosić - patrzył w chodnik.  - C- co?! - krzyknęła młoda. - Co ty odwalasz?! 
- Po prostu chcę cię przeprosić, Okey? - odparł zbudzonym tonem.
- To przeproś mnie szczerze - założyła ręce na piersi.

Kolorowa: Łał, to już trzecia notka O.o Trochę to dziwne, że nie znudziło mi się pisanie xD Dobra, oby to się nie stało. A tak wgl to jest jakiś niedosyt? Oby ^^ A i jeszcze jedno. Z końcówką pomogła mi Judith, według której jestę bogię/pierogię xD Tak więc zapraszam do komentowania <patrzy na Aki xD>
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 2




Od kilku godzin szukały chłopaka, ale to nic nie dało. Gdy już miały się poddać, usłyszały w głośnikach że jest apel za dziesięć minut. Spojrzały po sobie, i obie pomyślały o tym samym. Tam go znajdą. Ruszyły wolnym krokiem w stronę sali w której miał się odbyć apel. Po drodze zdążyły przyjrzeć się nieco szkole. Była na prawdę ogromna, a dotarcie do celu było nie lada wyzwaniem. Przed drzwiami sali gimnastycznej stała grupka chłopaków, która tarasowała drogę. Przystanęły czekając, aż łaskawie ruszą dupy. Niestety nic takiego nie następowało, więc musiałyśmy zadziałać.
- Przepraszam? - powiedziałam niepewnie, po czym spojrzałam na siostrę. Jej mina także była niewyraźna. Jednak oni nie raczyli nawet na nas spojrzeć. Pieprzone lalusie.
-Ekhem.. - chrząknęła Amane, sprawiając, że zechcieli podnieść na nas paczały. - Moglibyście się odsunąć na chwilkę? - zapytała udając miłą. Jednak oni zignorowali jej pytanie, lustrując nas uważnie.
- Bliźniaczki?! - zapytał chłopak o szarych włosach i wyglądzie alfonsa.
- A co ci do tego, siwy? - odpowiedziałam. No bo po chuj mu ta informacja? Dobra, nie ważne...
- Paczcie jaki pyszczuś - zaśmiał się. - Hidanowi podskakujesz, laluniu? - prychnął, otaczając mnie ramieniem. Amane patrzyła na to wszystko z politowaniem.
- Chodźmy już. - powiedziała, wyswobodzając mnie z jego objęć. Odepchnęła lekko "miłych" panów, a właściwie to sami się odsunęli i weszłyśmy do obszernego pomieszczenia jakim była sala sportowa. Niby wszystko było ok, gdy nagle zobaczyłam go. Kolesia który miał nasze klucze. Podeszłam do niego.
- Hej, słuchaj może to głupio zabrzmi ale jak wpadliśmy na siebie przez moją jakże mądrą siostrę, przez przypadek zgubiłam klucze do pokoju, czy może widziałeś je? - Hidanowi szczęka opadła. Amane zrobiła tak zwany "face palm" i juz chciała wkroczyć rzeby uratować sytuacje ale okazało się że jego reakcja wcale nie była taka zła. Itachi uśmiechnął się delikatnie, wyjął coś z kieszeni. Czym okazały się poszukiwane klucze. Oczy Miyu zaświeciły się (coś w tym stylu: pierwsze dwie sekundy :D). Po czym zawiesiła się na jego szyi  dziękując. Hidanowi szczęka jeszcze bardziej opadła. No bo kurde, nie każdemu po jakiś dwóch sekundach rozmowy laska rzuca się na szyje. Itachi trochę zdezorientowany oddał uścisk. Niestety tą piękną chwile przerwała dyrektorka, zaczynając apel. Siostra zaciągnęła mnie do sali i zajęłyśmy miejsca. Na nie szczęście Amane, chłopacy których spotkaliśmy w drzwiach siedzieli obok, a właściwie to w około. Dlatego że obok niej siedział jakiś rudowłosy chłopak, który chyba należał do tej paczki. Ale nie mówił tak dużo jak reszta, i w ogóle jakby... słuchał tego co dyrektorka mówiła... dziwny jakiś.

- Kurde... - szepnęłam.
- Co się stało? Tęsknisz za twoją konsolą? - zapytała Ama.
- Co tam moje ps3! Ja chce do mojego kompa! Nie rozumiem dlaczego mama mi nie pozwoliła go wziąć, no bo miałam tam same najfajniejsze gry jak... Black & White 2, FlatOut2, Left 4 Dead 2, Minecraft, Kleopatrę  Terrarie, Shoguna, Magicke no i Simsy... dlaczego? T.T Ja chce do mojego kompa! - odpowiedziałam. Mimo iż to były poważne sprawy, to ktoś najwyraźniej uważał je za śmieszne.
- A ty z czego rżysz, idioto? - uśmiech natychmiast znikł mu z twarzy.
- Nie jestem idiotą. - odpowiedział nikt inny jak... (bębny proszę XD dop. Amine) Itachi!
- O przepraszam, uraziłam cie? Baaardzo mi przykro... chcesz cukierka na pocieszenie?
- Nie. Chciałem ci zaproponować że jak chcesz pograć w te gry co wymieniłaś to mogłabyś użyć mojego kompa, ale chyba nie jesteś chętna...
-Co?! - wstałam i z powrotem usiadłam, i cała sala się zaczęła śmiać. A ja oczywiście spaliłam buraka.
- Widać że nowej uczennicy nie podobają się nasze reguły w akademiku - powiedziała dyrektorka, a ja się jeszcze bardziej skuliłam na krześle. Na gorszy temat nie mogła rozmawiać, nie? Jak ja nie lubię szkoły!
Gdy już ta męczarnia się skończyła, pospiesznie wyszłyśmy z sali do naszego pokoju.

- No więc, Itachi, co tam z tymi bliźniaczkami? - spytał się Hidan.
- O co ci chodzi?
- No nie mów że nie jesteś zainteresowany? A może my o czymś nie wiemy? Itachi... Jesteś gejem? - wspomniany chłopak jak reszta zebranych popatrzyła się na Hidana jak debila (którym z resztą jest, Jud jeżeli to czytasz to sorki :P dop. Amine) i przewrócili oczami.
- No co? - spytał się głupio szaro włosy  - No skoro nie jesteś zainteresowany i nie jesteś gejem - tu spojrzał na Itachiego podejrzliwie - to... zaklepuje! Ale będzie zabawa! - Reszta tylko westchnęła, już dawno się przyzwyczaili do Hidana, ale mimo wszystko trudno było czasami go znieść. Itachi nie zareagował mimo, iż chciał, ale wiedział, że to tylko zmotywuje go do działania.
-------------------------
Amine : No hej :D wiem rozdział taki sobie, wiem że krótki ale no cóż... mam problem z weną bo sobie poszła na wakacje no i jeszcze nie wróciła ;( no ale starałam się jak mogłam i mam nadzieje że chociaż trochę się wam spodoba :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 1


Wstałam dzisiaj ciężej niż zwykle. Pewnie dlatego, że dziś rozpoczęcie szkoły. Nie miałam ochoty wychodzić spod kołdry, jednak co trzeba, to trzeba.. 

Podniosłam się i wolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Moje oczy, jakby zlepione, ograniczały mi widoczność do zera. W myślach modliłam się, żeby przypadkiem się nie wypieprzyć. 

- Kurwa! - pisnęłam, gdy uderzyłam małym palcem o kant szafki. No nic, Bóg mnie nie rozpieszcza, gdyż z całej pety walnęłam się w mój czuły punkt. Po kilku chwilach dotarłam w końcu do drzwi łazienki, ale była zajęta. "Cholera!" pomyślałam po czym usłyszałam śpiew. 

- Miyu! Rusz dupę  - krzyknęła. A ta otworzyła drzwi powiedziała krótkie "nie" i z powrotem je zamknęła tuż przed moim nosem. Wściekłam się i poszłam do pokoju żeby jeszcze się zdrzemnąć. Niestety Bóg dalej mnie nie kocha bo jak tylko się położyłam usłyszałam jak Miyu wychodzi i krzyczy że już mogę wejść. Eh... no coż trzeba się ruszyć. Pierwsze co zrobiłam, to udałam się pod prysznic. Woda spływała po moim ciele odprężając i dając przyjemne ciepło. Tego mi byli trzeba. Nie mogłabym zostać tu na dłużej, niestety miałam swoje obowiązki. Z miną męczennika  wyszłam z prysznica i owinęłam się miękkim ręcznikiem. Szybko się ubrałam i nadszedł najgorszy moment. Uporządkowanie siana, bo włosami tego nazwać nie można. Ciekawi mnie tylko co ja robiłam w nocy, że są aż tak sterczące. Zresztą, nie chcę wiedzieć. Po dziesięciu minutach spędzonych na męczarniach, udało mi się okiełznać moją grzywę. Spojrzałam w lustro. Moje odbicie mnie zaskoczyło, byłam jakaś taka ładna i urocza... Pierwszy powód dlaczego nie lubię mundurków szkolnych: są KAWAII!

- Żyjesz Ama? - zapytała Miyu, stojąc przy drzwiach od łazienki. - Nie mów, że zasnęłaś. -zakpiła.

Otworzyłam drzwi, patrząc jej prosto w oczy. Chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniami, aż w końcu wypaliłam "Nie" i wyszłam z łazienki.
- Pośpieszcie się! - krzyknęła mama. No tak, trzeba było zabrać walizki, które leżały taak daleko, bo aż metr przede mną! Doczołgałam się do niej i jeszcze raz sprawdziłam, czy wszystko mam. Jeszcze tylko laptop i będę gotowa. Kątem oka spojrzałam na siostrę i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Laptop ci nie wystarczy? - powiedziałam, po czym parsknęłam śmiechem. To nie jest normalne brać konsolę do szkoły. Zresztą, ona i tak nigdy się nie uczy, dlatego ja to robię za nas dwie.
-A co ja mam powiedzieć o tobie? - uśmiechnęła się chytrze. Spojrzałam do walizki. Były tam TYLKO potrzebne rzeczy.
-Czy ty coś insynuujesz? - zapytałam podejrzliwie. - Te bloki są mi niezbędne! Tak samo mangi! - prychnęłam.
-A to? - wskazała na książkę z koniem na okładce. Nie była to jakaś tam książka. Byłam z nią dziwnie związana. Podniosła ją i zaczęła kartkować, a we mnie gotowało się "Jeden zagięty róg, a cię zabije!" W końcu zatrzymała się na obrazku pegaza (koń ze skrzydłami). - Yhhhm, "Pegazy to mitologiczne stworzenia, po dziś dzień zamieszkujące naszą planetę". Mam czytać dalej?
Wyrwałam jej książeczkę z rąk i z powrotem schowałam do walizki. 
- Pff! - prychnęłam. Wyminęłam ją i udałam się w stronę samochodu zapakować torby.

Niedługo potem wyjechałyśmy. Droga nie była długa, raptem trzydzieści minut, nie więcej. Pierwsze co przykuło moją uwagę, gdy wyszłam z samochodu, był ogromny budynek, w którym przyjdzie mi mieszkać przez najbliższe dziesięć miesięcy. Ta wiadomość jakoś mnie nie cieszyła, zresztą Miyu była tego samego zadania.
- Powodzenia, dziewczynki. - powiedziała mama ze łzami w oczach, wtulając w nas. Odwzajemniłyśmy uścisk. Po chwili Miyu poszła już do wnętrza szkoły, a ja jeszcze chwilę stałam z mamą. Wiedziałam jak bardzo boli ją to rozstanie, zwłaszcza, że ciągle pamięta tamten feralny dzień..
- Wszystko będzie dobrze. - zapewniłam ją, po czym również zniknęłam za drzwiami. Od razu przywitał mnie ogromny, jasny hol, z którego biło elegancją, ale i prostotą. Rozejrzałam się w poszukiwaniu siostry. Jest! Stała wpatrzona w wystawę gier przez jakąś salą, domyślam się, że była to biblioteka. Zaczęłam iść w jej stronę.
- Miyu! - krzyknęłam. Dziewczyna gwałtownie się odwróciła, wpadając na jakiegoś chłopaka, doprowadzając do upadku obojga. - Kurde. - szepnęłam, podbiegając do niej. - Nic wam nie jest? - zapytałam, wpatrując się w nich z troską. Chłopak, którego powaliła miał długie, kruczoczarne włosy i tego samego koloru, głębokie oczy. Muszę przyznać, był dość przystojny, ale nie lubię uganiać się za facetami, więc uważam go za przeciętnego. - Przepraszam, Mi. - zaśmiałam się kłopotliwie. Otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale uprzedził ją nieznajomy.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się do nas w czarujący sposób. - To dla mnie sama przyjemność. - znów walnął banana, po czym zaczął dokładnie przyglądać nam się. - Bliźniaczki? - wypalił po chwili. - Ja Itachi jestem. - złapał najpierw Mi, a potem mnie za rękę i ucałował.
- Ja Miyu, a ta krowa to Amane. - powiedziała, a pod wpływem moje spojrzenia parsknęła śmiechem.
-Miło nam. - odpowiedziałam za siostrę, która ciągle chichotała. - Musimy już iść... - wypaliłam po chwili. - Cześć. - powiedziałam, złapałam siostrę za rękę i pociągnęłam w stronę pokoju. 
- Co tak nagle zakończyłaś rozmowę? - zapytała Mi, patrząc na moją zmieszaną minę.
- Lepiej nie mieszać się w głębsze znajomości. - sapnęłam. 
Dziewczyna zaczęła nerwowo grzebać w torebce . Ojej, chyba wiem o co jej chodzi.
- Ami, bo jest taka możliwość, że.. - urwałam, nerwowo przygryzając wargę. 
- Zgubiłaś kluczyki? - zapytałam z kpiną w głosie.
- Tia, tylko jest coś jeszcze.. Bo jest możliwość, że jak wpadłam na tego Itachiego, to on je zabrał. - powiedziała nerwowo się śmiejąc.
Plasnęłam się w czoło.
- Ciebie o coś poprosić...


~*~

кσℓσяσωα: Tak więc jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że AŻ tak bardzo go nie zlamiłam. :c Ostatnio mam fazę na filmy historyczne (O.o) co jakoś tak po mnie widać. xD Notkę napisałam prawie całą sama, tylko w jednym fragmencie pomogła mi Amine. Teraz czekam z niecierpliwością na Twój rozdział, pisz, pisz. ;*                                                                                                 Pozdrawiam :D

poniedziałek, 18 listopada 2013

Prolog



Dziś nadszedł dzień, tak bardzo wyczekiwany przez najmłodszych, Wigilia. W domu Sanami trwały właśnie przygotowania. Amane i jej siostra Miyu kończyły dekorować choinkę, ich matka krzątała się po kuchni, przygotowując potrawy, a ojciec.. No właśnie, nie było go. Nie widziały go od rana, ale dziewczynki się nie martwiły. Jakoś nigdy  specjalnie nie pomagał im w przygotowaniach świątecznych. Niestety ktoś  im przerwał te świąteczne przygotowania dzwonkiem telefonu. Okazało się że to był telefon ojca. Amane zaniosła telefon do kuchni żeby ich mama odebrała. Gdy tak zrobiła nie zdążyła się nawet przywitać a osoba po drugiej stronie na wrzeszczała na nią.

- Ty gnoju kupiłeś mi jakiś złom a nie prezent świąteczny!
- Przepraszam? Z kim rozmawiam? - Nie usłyszała odpowiedzi tylko trzy sygnały oznajmujące że rozmówca isę rozłączył. Nagle  usłyszały huk drzwi które walnęły o ścianę bo  ktoś je za mocno  otworzył. Ich matka wyjrzała z kuchni. Osobą która tak głośno weszła  okazał się być... nie to nie był święty mikołaj, tylko ich ojciec.
Wszedł do domu i zamiast powitania usłyszał
- Jakaś kobieta do Ciebie dzwoniła. Mogę wiedzieć kto to? - spojrzał na nią jakby chciał ją zabić.
- KTO CI POZWOLIŁ GRZEBAĆ W MOIM TELEFONIE! - ryknał.
Kobieta cofnęła się do tyłu, co go jeszcze bardziej rozzłościło.
Ten ją odepchnął, tak że poleciała na szklany stolik i go rozbiła. Amane podbiegła natychmiast do niej ze łzami w oczach. -Mamo!? - krzyknęła Miyu, która właśnie weszła do pokoju. - Tato nie rób mamie krzywdy! - zaszlochała dziewczynka, podbiegając do ojca.
- Odjeb się kurwo! - ponownie usłyszały jego krzyk. Masami poderwała się i rzuciła na niego. Ten ją walnął pięścią w twarz a ta poleciała na ścianę, przy okazji tracąc przytomność. Obie dziewczynki podbiegły do niej i staneły miedzy ich matką a ich ojcem. Ten tylko prychął i poszedł na góre po swoje rzeczy po czym wyszedł z domu na dobre.

кσℓσяσωα: Jestem kolorowa i będę prowadzić tego bloga razem z Amine Sanami. Prolog napisałyśmy razem, jednak następne posty będą już pisane osobno. Rozdziały będą pojawiały się nieregularnie, ale postaramy się, aby były co tydzień :D Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.