poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 4

Jak wróciłam do akademika odpaliłam lapka i kontynuowałam gre, ale akurat w najciekawszym momencie znowu zobaczyłam czarny ekran. A to nie koniec atrakcji, okazało się że prądu w całym pokoju nie ma jak również w całym budynku. Gdy wyszłam na korytarz zobaczyłam masę ludzi, i gdy już miałam zawracać do własnego pokoju wpadłam na kogoś.
- Miyu? A ty przypadkiem nie wyszłaś?
- Itachi? Dopiero wróciłam i chciałam sobie pograć, ale prąd się skończył, hehe (odwala mi... ale tym się nie przejmujcie xD - dop. Amine)
- A w co grałaś? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- W simsy - powiedziałam, po czym poczułam że się czerwienie. On spojrzał się na mnie zdziwony i już miał coś powiedzieć ale przerwała mu szmata... ops przepraszam zdzira... kurna znowu nie to! Dobra jeszcze raz... Karin mu przerwała.
- Itaś? Dlaczego rozmawiasz z nią? - spytała - ona psuje Ci wizerunek - dodała. Patrzyłam wściekła na nią. Za to jak go nazwała oraz za to co powiedziała. Ale niestety nic powiedzieć nie mogłam bo na choryzącie pojawił się nauczyciel. Żeby nie ryzykować odwróciłam się i poszłąm spowrotem do pokoju. I znowu nie mogłam dokończyć tej czynności, gdyż nauczyciel zaczął mówić.
- Jak pewnie zauważyliście nie ma prądu. Spowodu burzy która się nie dawno zaczęła, jeszcze nie pada ale zaraz zacznie. Zasięgu telefonicznego też nie ma. A teraz nie panikujcie tylko kierujcie się do stołówki.
Napączątku kierowałam się tak jak reszta do stołówki, ale przypomniałąm sobie że Amane jest dalej na spacerze. Nie wiele myśląc poczekałam aż wszyscy pójdą i wtedy wróciłam do pokoju po kurtkę i skierowałam swe kroki w strone głównego wejścia.


<Tymczasem przed akademikiem...>



[...]

- To przeproś mnie szczerze - założyła ręce na piersi. Patrzył się na nią dziwnym wzrokiem, jakby postradała zmysły. "To może być ciekawe" - pomyślała Amane i dalej się przyglądała. Na razie nic się nie działo, bo jak można było zauważyć Sasori nie chce zrobić sceny przy osobie którą ledwo zna (mowa tu o Amane - dop. Amine).
- Czekam... - Nanami traciła cierpliwość. Sasori spojrzał na Amane wilkiem a ona odpowiedziała mu wzrokiem typu "Nigdzie stąd nie pójde". Westchnął.
- Słuchaj Nanami ja... - ponowinie westchnął - ja przepraszam - powiedział. Problem w tym że cicho a skoro już ma okazje go ośmieszyć przed kimś to... oczywiście że skorzysta.
- Słucham? Chyba nie dosłyszałam - powiedziała z tryjumfującym uśmiechem na ustach. Nagle zaczęło padać. Amane równierz się uśmiechała, a gdy deszcz zaczął padać uśmiech jej się powiększył.
-Amane! - usłyszeli krzyk. Sasori odetchnął z ulgą to znaczy że może nie będą go męczyć.


Gdy tylko wyszłam z akademika zobaczyłam trzy postacie, myśląc że może któraś z nich to moja siostra zaczęłam wołać. Podbiegłam bliżej i powiedziałam:

- Nie... ma prądu... jest... burza... mamy iść.. do ... stołówki....
- Miyu, ty i ta twoja słaba kondycja - odpowiedziała wołana. Na to od razu się wyprostowałam.
- Ty masz nie lepszą, więc się odczep! - a ona tylko się zaśmiała i zaczęła się kierować do akademika. Gdy nagle się zatrzymała...
- Nanami a ty gdzie pójdziesz skoro jest burza? - spytała. Dopiero teraz zauważyła że jej nowa znajoma wtula się w brata. Podeszła powoli do niej i ją pogłaskała ją po plecach.
- Idzie z nami do akademika - odezwał się Sasori. I zaczeli powoli iść do akademika.
- A wy dokąd...? - usłyszeliśmy czyjś głos. Gwałtownie odwróciłam głowę w tym kierunku tak samo jak reszta. Otworzyłam lekko usta, gdy zorientowałam się kto tam stoi...

Amine: No hej! :D notka... no jest... ale to chyba widać :P nie będę jej jakoś specjalnie komentować :D a i Uwaga bo naćpałam się wodą (nie mylić z wódą) i mi odwalało jak to pisałam więc... nie bijcie <chowa się pod łóżko> hehe :P mam nadzieje że notka się spodoba chociaż... to byłby cud :D ale no cóż nadzeja matką głópich :P ale lepsza taka niż żadna :D ... mówiłam że mi odwala... dobra to koniec tego :D Pozdrawiam was no i życze weny dla tych co piszą blogi a dla tych co nie to... życze im to co sobie życzą :D haha :P

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 3

Fatboy Slim, Riva Starr - Eat Sleep Rave Repeat



Było już sporo po południu. Słońce chyliło się ku zachodowi, była przyjemna szarówka. Siedziałyśmy w pokoju już od dwóch godzin. Dlaczego? Miyu grała w The Sims 3 i próbowała zmutować sima z kosmitą. Natomiast ja szkicowałam kolejnego konia, no bo co innego? W sumie nie rysowałam tylko tych cudownych zwierząt, ale także niektóre postacie z anime i mang. No ale ile można robić tę samą czynność? Ja zdecydowanie miałam dość.
- Mi, idziemy się przejść? - zapytałam patrząc na siostrę. Nie zareagowała. Dalej patrzyła jak zaklęta w ekran laptopa. Podeszłam do niej cicho i zerknęłam przez ramię. - C-co ty robisz? - parsknęłam śmiechem na widok.. ee.. Kopulującej się simki i kosmity bez cenzury? Tak, tego.
Nie zareagowała, znowu. Ściągnęłam jej słuchawki i trzepnęłam w głowę. Spojrzała na mnie wilkiem.
- Pojebało? - powiedziała z wyrzutem.
- Tak, już dawno. - znowu się zaśmiałam.
-To nie jest śmieszne. - zganiła mnie. - Ja tu tworzę hybrydy! Wiesz jakie to odpowiedzialne zadanie? - zapytała, a ja jebłam.
- A musisz to robić.. No nie wiem. Bez cenzury? - patrzyłam na.. no wiecie. Scenę łóżkową. - To niesmaczne, zwłaszcza, że ten kosmita ma małego. - zachichotałam.
- Ha ha ha, nie. Mnie się tam podoba. - rozmarzyła się, patrząc w ekran. - A po co tu przyszłaś?
- A, no tak. Idziemy się przejść. - odpowiedziałam szybko i odciełam zasilanie laptopa.
- Baka!! - pisnęła, łapiąc się za głowę. - Nie zapisałam!
- Wiem, że tak. Ty co minutę zapisujesz, jak to mówisz : "Na wszelki wypadek".
-No, ale.. To była taka ciekawa chwila. - udała rozpacz. Wywróciłam teatralnie oczami, po czym westchnęłam ciężko.
- Przebierz się i idziemy.


Po piętnastu minutach obie byłyśmy gotowe. Wyszłyśmy z pokoju, uprzednio zamykając drzwi na klucz.
- Gdzie chcesz iść? - zapytałam, chowając kluczyk do kieszeni spodni. Spojrzała na mnie spode łba , widać, że nie miała ochoty na żadne przechadzki.
- Nie wiem. - burknęła.
- No to może do parku? - zapytałam, mimo, że Miyu ciągle nie podzielała mojego entuzjazmu. Ta ciągle stała wpatrzona w dal i nie zwracała na mnie uwagi. - Bosze.. - westchnęłam, ciągnąc ja za rękę. 
Udałyśmy się do parku na obrzeżach miasta, niedaleko szkoły. Był niezwykle obszerny, a przechadzanie po nim sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Niestety dobry humor udzielił się tylko mi.
- Kurwa, jak zimno. - syknęła Mi, pocierając o siebie dłonie. Nasz spacer trwał dopiero pół godziny, a ta już pokazywała swoje fochy. - Wiatr tak mocno wieje, liście są wszędzie, a ich kolor jest taaki oczojebny. - marudziła, zerkając na mnie kątem oka. Wiedziałam, że udaje, ale miałam już jej dość. Trudno, niech stracę..
- Miyu.. Jak chcesz, to idź już do domu. - powiedziałam z nadzieją, że jednak zostanie, bo nie chciałam wracać sama, po ciemku.
- To cześć! - cmoknęła mnie w czoło i uciekła w stronę akademika. Spodziewałam się tego, ale nie ukrywałam oburzenia, że moja rodzona siostra woli gry ode mnie. 

Spacerowałam już godzinę. Muszę przyznać, że zaczynałam odczuwać nieprzyjemne szczypanie policzków. Słońce już dawno zaszło, jeżeli jesienne noce nie byłyby tak zimne, z chęcią zostałabym tu dłużej. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę bramy. Nagle usłyszałam ciche chlipanie. Odwróciłam się w stronę z którego dochodził dźwięk i ujrzałam dziewczynę w wieku około 14 lat. Podeszłam do niej, zapytać się, co się stało. Usiadłam obok niej na ławce, zwracając na siebie uwagę.
- Ładna noc. - zagadałam, patrząc w jej zaszklone oczy i na otaczający nas jesienny krajobraz.
- T-tak. - powiedziała, tamując łzy. Wytarła twarz rękawem i uśmiechnęła lekko. 
- Coś cie trapi? - zapytałam głupio. Przecież widać, że tak.
- B-bo mój brat.. - zaczęła, a po jej policzkach znów spłynęły łzy wielkości grochów. - On.. on mnie nienawidzi. - powiedziała ledwo słyszalnym szeptem. Objęłam ją lekko ramieniem, patrząc głęboko w oczy.
- Faceci to świnie, nie ma się co przejmować. - uśmiechnęła się lekko, na tą uwagę.
- Masz rację. - szepnęła i wtuliła się lekko we mnie. - Nanami jestem. - przedstawiła się, unosząc delikatnie kąciki ust.
- Ja mam na imię Amane. - odwzajemniłam uśmiech.
- Wiesz, chciałabym mieć siostrę. - powiedziała nieśmiało. - Brat w ogóle się mną nie interesuje..
- A ta właściwie, to jak ma na imię twój brat? - moja ciekawość sprawiła, że nie mogłam się powstrzymać od tego pytania.
- Sasori. - burknęła. Wytrzeszczyłam lekko oczy, gdy usłyszałam to imię. Cóż, wydawał się obojętny na wszystko, ale żeby aż tak? Widząc moją minę dodała. - Tak, ten pan idealny..
- Naprawdę jest aż tak źle? - spytałam trochę z ciekawości.
- Tak. Jedyne co go interesuje to.. właściwie nic. Zawsze udaje takiego obojętnego! - zaczęła na niego bluźnić. - I w prost mówi mi, żebym sobie poszła! Zachowuje się jakby mnie nie kochał! - krzyczała coraz głośniej. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony mogłam się tego po nim spodziewać, ale z drugiej..
- Hej, Nanami - usłyszałyśmy męski głos. Dziewczyna podniosła zapłakane oczy.Przed nami stał nie kto inny ale pan Akasuna!
- Co ty tu robisz?! - wydarła się. - Odejdź!
- Chciałem przeprosić - patrzył w chodnik.  - C- co?! - krzyknęła młoda. - Co ty odwalasz?! 
- Po prostu chcę cię przeprosić, Okey? - odparł zbudzonym tonem.
- To przeproś mnie szczerze - założyła ręce na piersi.

Kolorowa: Łał, to już trzecia notka O.o Trochę to dziwne, że nie znudziło mi się pisanie xD Dobra, oby to się nie stało. A tak wgl to jest jakiś niedosyt? Oby ^^ A i jeszcze jedno. Z końcówką pomogła mi Judith, według której jestę bogię/pierogię xD Tak więc zapraszam do komentowania <patrzy na Aki xD>
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 2




Od kilku godzin szukały chłopaka, ale to nic nie dało. Gdy już miały się poddać, usłyszały w głośnikach że jest apel za dziesięć minut. Spojrzały po sobie, i obie pomyślały o tym samym. Tam go znajdą. Ruszyły wolnym krokiem w stronę sali w której miał się odbyć apel. Po drodze zdążyły przyjrzeć się nieco szkole. Była na prawdę ogromna, a dotarcie do celu było nie lada wyzwaniem. Przed drzwiami sali gimnastycznej stała grupka chłopaków, która tarasowała drogę. Przystanęły czekając, aż łaskawie ruszą dupy. Niestety nic takiego nie następowało, więc musiałyśmy zadziałać.
- Przepraszam? - powiedziałam niepewnie, po czym spojrzałam na siostrę. Jej mina także była niewyraźna. Jednak oni nie raczyli nawet na nas spojrzeć. Pieprzone lalusie.
-Ekhem.. - chrząknęła Amane, sprawiając, że zechcieli podnieść na nas paczały. - Moglibyście się odsunąć na chwilkę? - zapytała udając miłą. Jednak oni zignorowali jej pytanie, lustrując nas uważnie.
- Bliźniaczki?! - zapytał chłopak o szarych włosach i wyglądzie alfonsa.
- A co ci do tego, siwy? - odpowiedziałam. No bo po chuj mu ta informacja? Dobra, nie ważne...
- Paczcie jaki pyszczuś - zaśmiał się. - Hidanowi podskakujesz, laluniu? - prychnął, otaczając mnie ramieniem. Amane patrzyła na to wszystko z politowaniem.
- Chodźmy już. - powiedziała, wyswobodzając mnie z jego objęć. Odepchnęła lekko "miłych" panów, a właściwie to sami się odsunęli i weszłyśmy do obszernego pomieszczenia jakim była sala sportowa. Niby wszystko było ok, gdy nagle zobaczyłam go. Kolesia który miał nasze klucze. Podeszłam do niego.
- Hej, słuchaj może to głupio zabrzmi ale jak wpadliśmy na siebie przez moją jakże mądrą siostrę, przez przypadek zgubiłam klucze do pokoju, czy może widziałeś je? - Hidanowi szczęka opadła. Amane zrobiła tak zwany "face palm" i juz chciała wkroczyć rzeby uratować sytuacje ale okazało się że jego reakcja wcale nie była taka zła. Itachi uśmiechnął się delikatnie, wyjął coś z kieszeni. Czym okazały się poszukiwane klucze. Oczy Miyu zaświeciły się (coś w tym stylu: pierwsze dwie sekundy :D). Po czym zawiesiła się na jego szyi  dziękując. Hidanowi szczęka jeszcze bardziej opadła. No bo kurde, nie każdemu po jakiś dwóch sekundach rozmowy laska rzuca się na szyje. Itachi trochę zdezorientowany oddał uścisk. Niestety tą piękną chwile przerwała dyrektorka, zaczynając apel. Siostra zaciągnęła mnie do sali i zajęłyśmy miejsca. Na nie szczęście Amane, chłopacy których spotkaliśmy w drzwiach siedzieli obok, a właściwie to w około. Dlatego że obok niej siedział jakiś rudowłosy chłopak, który chyba należał do tej paczki. Ale nie mówił tak dużo jak reszta, i w ogóle jakby... słuchał tego co dyrektorka mówiła... dziwny jakiś.

- Kurde... - szepnęłam.
- Co się stało? Tęsknisz za twoją konsolą? - zapytała Ama.
- Co tam moje ps3! Ja chce do mojego kompa! Nie rozumiem dlaczego mama mi nie pozwoliła go wziąć, no bo miałam tam same najfajniejsze gry jak... Black & White 2, FlatOut2, Left 4 Dead 2, Minecraft, Kleopatrę  Terrarie, Shoguna, Magicke no i Simsy... dlaczego? T.T Ja chce do mojego kompa! - odpowiedziałam. Mimo iż to były poważne sprawy, to ktoś najwyraźniej uważał je za śmieszne.
- A ty z czego rżysz, idioto? - uśmiech natychmiast znikł mu z twarzy.
- Nie jestem idiotą. - odpowiedział nikt inny jak... (bębny proszę XD dop. Amine) Itachi!
- O przepraszam, uraziłam cie? Baaardzo mi przykro... chcesz cukierka na pocieszenie?
- Nie. Chciałem ci zaproponować że jak chcesz pograć w te gry co wymieniłaś to mogłabyś użyć mojego kompa, ale chyba nie jesteś chętna...
-Co?! - wstałam i z powrotem usiadłam, i cała sala się zaczęła śmiać. A ja oczywiście spaliłam buraka.
- Widać że nowej uczennicy nie podobają się nasze reguły w akademiku - powiedziała dyrektorka, a ja się jeszcze bardziej skuliłam na krześle. Na gorszy temat nie mogła rozmawiać, nie? Jak ja nie lubię szkoły!
Gdy już ta męczarnia się skończyła, pospiesznie wyszłyśmy z sali do naszego pokoju.

- No więc, Itachi, co tam z tymi bliźniaczkami? - spytał się Hidan.
- O co ci chodzi?
- No nie mów że nie jesteś zainteresowany? A może my o czymś nie wiemy? Itachi... Jesteś gejem? - wspomniany chłopak jak reszta zebranych popatrzyła się na Hidana jak debila (którym z resztą jest, Jud jeżeli to czytasz to sorki :P dop. Amine) i przewrócili oczami.
- No co? - spytał się głupio szaro włosy  - No skoro nie jesteś zainteresowany i nie jesteś gejem - tu spojrzał na Itachiego podejrzliwie - to... zaklepuje! Ale będzie zabawa! - Reszta tylko westchnęła, już dawno się przyzwyczaili do Hidana, ale mimo wszystko trudno było czasami go znieść. Itachi nie zareagował mimo, iż chciał, ale wiedział, że to tylko zmotywuje go do działania.
-------------------------
Amine : No hej :D wiem rozdział taki sobie, wiem że krótki ale no cóż... mam problem z weną bo sobie poszła na wakacje no i jeszcze nie wróciła ;( no ale starałam się jak mogłam i mam nadzieje że chociaż trochę się wam spodoba :)