Jak wróciłam do akademika odpaliłam lapka i kontynuowałam gre, ale akurat w najciekawszym momencie znowu zobaczyłam czarny ekran. A to nie koniec atrakcji, okazało się że prądu w całym pokoju nie ma jak również w całym budynku. Gdy wyszłam na korytarz zobaczyłam masę ludzi, i gdy już miałam zawracać do własnego pokoju wpadłam na kogoś.
- Miyu? A ty przypadkiem nie wyszłaś?
- Itachi? Dopiero wróciłam i chciałam sobie pograć, ale prąd się skończył, hehe (odwala mi... ale tym się nie przejmujcie xD - dop. Amine)
- A w co grałaś? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.
- W simsy - powiedziałam, po czym poczułam że się czerwienie. On spojrzał się na mnie zdziwony i już miał coś powiedzieć ale przerwała mu szmata... ops przepraszam zdzira... kurna znowu nie to! Dobra jeszcze raz... Karin mu przerwała.
- Itaś? Dlaczego rozmawiasz z nią? - spytała - ona psuje Ci wizerunek - dodała. Patrzyłam wściekła na nią. Za to jak go nazwała oraz za to co powiedziała. Ale niestety nic powiedzieć nie mogłam bo na choryzącie pojawił się nauczyciel. Żeby nie ryzykować odwróciłam się i poszłąm spowrotem do pokoju. I znowu nie mogłam dokończyć tej czynności, gdyż nauczyciel zaczął mówić.
- Jak pewnie zauważyliście nie ma prądu. Spowodu burzy która się nie dawno zaczęła, jeszcze nie pada ale zaraz zacznie. Zasięgu telefonicznego też nie ma. A teraz nie panikujcie tylko kierujcie się do stołówki.
Napączątku kierowałam się tak jak reszta do stołówki, ale przypomniałąm sobie że Amane jest dalej na spacerze. Nie wiele myśląc poczekałam aż wszyscy pójdą i wtedy wróciłam do pokoju po kurtkę i skierowałam swe kroki w strone głównego wejścia.
<Tymczasem przed akademikiem...>
[...]
- To przeproś mnie szczerze - założyła ręce na piersi. Patrzył się na nią dziwnym wzrokiem, jakby postradała zmysły. "To może być ciekawe" - pomyślała Amane i dalej się przyglądała. Na razie nic się nie działo, bo jak można było zauważyć Sasori nie chce zrobić sceny przy osobie którą ledwo zna (mowa tu o Amane - dop. Amine).
- Czekam... - Nanami traciła cierpliwość. Sasori spojrzał na Amane wilkiem a ona odpowiedziała mu wzrokiem typu "Nigdzie stąd nie pójde". Westchnął.
- Słuchaj Nanami ja... - ponowinie westchnął - ja przepraszam - powiedział. Problem w tym że cicho a skoro już ma okazje go ośmieszyć przed kimś to... oczywiście że skorzysta.
- Słucham? Chyba nie dosłyszałam - powiedziała z tryjumfującym uśmiechem na ustach. Nagle zaczęło padać. Amane równierz się uśmiechała, a gdy deszcz zaczął padać uśmiech jej się powiększył.
-Amane! - usłyszeli krzyk. Sasori odetchnął z ulgą to znaczy że może nie będą go męczyć.
Gdy tylko wyszłam z akademika zobaczyłam trzy postacie, myśląc że może któraś z nich to moja siostra zaczęłam wołać. Podbiegłam bliżej i powiedziałam:
- Nie... ma prądu... jest... burza... mamy iść.. do ... stołówki....
- Miyu, ty i ta twoja słaba kondycja - odpowiedziała wołana. Na to od razu się wyprostowałam.
- Ty masz nie lepszą, więc się odczep! - a ona tylko się zaśmiała i zaczęła się kierować do akademika. Gdy nagle się zatrzymała...
- Nanami a ty gdzie pójdziesz skoro jest burza? - spytała. Dopiero teraz zauważyła że jej nowa znajoma wtula się w brata. Podeszła powoli do niej i ją pogłaskała ją po plecach.
- Idzie z nami do akademika - odezwał się Sasori. I zaczeli powoli iść do akademika.
- A wy dokąd...? - usłyszeliśmy czyjś głos. Gwałtownie odwróciłam głowę w tym kierunku tak samo jak reszta. Otworzyłam lekko usta, gdy zorientowałam się kto tam stoi...
Amine: No hej! :D notka... no jest... ale to chyba widać :P nie będę jej jakoś specjalnie komentować :D a i Uwaga bo naćpałam się wodą (nie mylić z wódą) i mi odwalało jak to pisałam więc... nie bijcie <chowa się pod łóżko> hehe :P mam nadzieje że notka się spodoba chociaż... to byłby cud :D ale no cóż nadzeja matką głópich :P ale lepsza taka niż żadna :D ... mówiłam że mi odwala... dobra to koniec tego :D Pozdrawiam was no i życze weny dla tych co piszą blogi a dla tych co nie to... życze im to co sobie życzą :D haha :P