środa, 25 lutego 2015

Rozdział 6

Black Veil Brides - New Year's Day

Kiedy usłyszałam o chowanym to parsknęłam śmiechem, jak reszta zebranych, po czym otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia jak się okazało że dyrektorka przystała na ten pomysł. Potem coś tam mówiła o nagrodzie... Zaraz jakiej nagrodzie?
- ....entuzjazmu, więc ujmę to tak: kto wygra, nie będzie dostawał lekcji, co wy na to? – wszyscy na to zaczeli klaskać. Po ponownym uciszeniu uczniów wybrała osobę która miała szukać, oświetliła go latarką i kazała się przedstawić.
- Jestem Hidan – powiedział uśmiechając się do tłumu... a raczej damskiej części. Co za... kretyn. Dobra. Nieważne. Dyra kazała mu się odwrócić, żeby nic nie widział. Nie żebym podważała autorytet dyrektorki ale no... no wiecie. W każdym razie, jak ten „jak-mu-tam-było” zaczął liczyć to polazłam do wyjścia ze stołówki. Zobaczyłam Ame, i zaczęłam się przeciskać w jej stronę. A wiecie co ona zrobiła? Idzie sobie dalej. Ehh i co to jest za siostra? I jak jeszcze byłam tuż, tuż to zamknęła mi drzwi do Naszego pokoju przed nosem i przekręciła zamek.
- Ama! Otwórz! Ama no! – jęczałam przed drzwiami.
- Spadaj! Nie mam zamiaru Ci otwierać, po tym co mi zrobiłaś! Idź sobie! – odkrzyknęła i już nie działały moję krzyki czy raczej bardzo głośne szepty. 

Ze zrezygnowaniem ruszyłam na poszukiwanie miejsca do schowania. Coraz bardziej zdołowana że mogę nie wygrać, no dobra nie obchodzi mnie ta nagroda, ale teraz mogła bym siedzieć w pokoju i gra... a no tak, no to nieważne. Dalej tak wędrując zobaczyłam szafki, no wiecie takie na kurtkę, książki i inne takie pierdoły. Chwyciłam pierwsze lepsze drzwi, zamknięte, następne też. Kiedy podchodziłam do końca okazało się że przed ostatnia szafka jest otwarta. Chciałam nawet wejść ale, no cóż tam ktoś był.
- Zamknij drzwi i spieprzaj – powiedział ktoś. Czy mi się wydaje czy ja znam ten głos...
- Kto ty? – odpowiedziałam ignorując to co powiedział wcześniej, jak zwykle. Jaka ja jestem zuuaa (Faelven potwierdzi xD dop. Amine).
- Nieważne spadaj stąd – ups, chyba go zirytowałam.
- No weź! Nikt mnie nie chcę przygarnąć, nie znalazłam lepszej kryjówki, a jak ty byś wstał zamiast siedzieć to byśmy się zmieścili, nie daj się prosić.
- Nie – co za nieugięty koleś.
- SZUKAM!!! – odbiło się echem po każdym korytarzu. Spiełam się wewnętrznie, myśląc jakie mam szanse na znalezienie nowej kryjówki. Z matmy akurat jestem przeciętna, ale to gołym okiem widać że nie mam żadnych szans, więc wepchnęłam się na siłe do tej cholernej szafki.
- Co ty robisz?! – krzyknął mieszkniec małej szafeczki.
- Zamknij się, chcesz żeby nas znalazł? – szepnęłam z grozą, wbijając mu przez przypadek (słowo że przez przypadek!) kolano w krocze. Syknął z bólu.
- Sorki – szepnęłam ponownie, tym razem przepraszająco – ale mógłbyś się jakoś tak ustawić żeby było nam obu lepiej – dodałam po chwili z wrednym uśmieszkiem, którego on nie wiedział, ale kit z tym. Mówiłam już żę lubie wkurzać ludzi? Jak nie to mówię teraz, po prostu to uwielbiam! Ten wyraz wkurwienia na twarzach ludzi i ich udawanie że nic ich nie rusza, that’s the dream! A on był wkurwiony i to bardzo. Czuję się spełniona. Ale kontynuując pokierowałam go żeby wstał, następnie obróciłąm nim tak żeby się nie skapnął, i sama usiadłam na krzesełku które musiał przynieść sobie sam. No cóż smuteczek.
- Co..? Złaź, trzeba było sobie przynieść samej krzesło – jego reakcja była natychmiastowa, a mnie to dalej bawi.
- Czy ty myślisz? Nie zmieściłyby się tutaj dwa krzesła – powiedziałam udając że boleje nad jego głupotą. Chyba udało mi się go bardziej wkurwić. Chyba na pewno, bo mnie pociągnął do góry i zaczął się przypychać żeby zająć swoje, w jego mniemaniu, miejsce. Jak to zwykle bywa, ja zaczełam z pasją się z nim wykłócać o to krzesło. Nawet nie usłyszeliśmy kroków, a to akurat ważne w zabawie w chowanego. Drzwi zupełnie niespodziewanie otworzyły się i no cóż grawitacja zadziałała. Chociaż może trochę bardziej korzystnie dla mnie, bo wylądowałam na, jak się okazało po tym jak ten jak-mu-tam-było zaświecił latarką, Itachim. Dlatego jego głos był znajomy! Nie zapominając o ważnym szczególe, a mianowicie walnąć go ponownie z kolana poniżej pasa (oczywiście znowu nie chcący).
- Itachi? Co to za laska? – oboje spojrzeliśmy się na niego jak na debila, przy okazji mrużąc oczy bo nam świecił letarką prosto w gałki oczne. Itachi zrobił to co podpowiadał mu instynkt, a mianowicie zepchnął mnie i wstał, wkurzony oczywiście. Konsekwencje musiały być. Ja wstałam odrobine chwiejnie, przez co ten jak-mu-tam.... Hidan! No właśnie! Przez co Hidan mnie przytrzymał w tali, albo inaczej położył swoją rękę tam gdzie jest strefa zakazana. Odsunęłam się o krok, patrząc na niego jak bym miała mu tą rękę uciąć siekierą... kusząca propozycja, może kiedyś.... Zaraz o czym to ja... a tak Hidan i Itachi.
- Jak masz na imię, maleńka? – zapytał zalotnie Hidan.
- To jest Miyu. Co mamy robić po złapaniu? – zapytał.
- Iść do stołówki. Nie chciałabyś się ze mną umówić? – ble, jego wzrok jest tak perwersyjny że aż, no po prostu fuj.
- Nie, ale mogę Ci dać namiary na kilka szmat, które z chęcią by z Tobą poszły do łóżka, znaczy na randkę – powiedziałam uśmiechając się pocieszająco. No co? Już nie ma perwersyjnego wzroku, to mi się go żal zrobiło. Poklepałam go po ramieniu i skierowałam się do stołówki, a za mną Itaś. Jak już byliśmy przed drzwiami którymi wyszłam (ze stołówki, tak btw dop. Amine), odwróciłam się do niego.

- Gdybyś nie zaczął tej bójki to on by nas nie znalazł – O tak! Pięć – Zero dla mnie!

Amine: Hej ludziki! Jak widać ja też wróciłam! Po wielu dniach kiedy Faelven mnie męczyła o rozdział, a konkretnie żebym dała jej przeczytać to co napisałam, dałam rade dokończyć. Długość jest pewnie dla was za krótka a dla mnie jest nawet okey, znaczy no taka przeciętna, jak na mnie oczywiście XD Szczerze to dzisiaj w nocy spać nie mogłam więc tak myslałam i myślałam, a mi to długo zajmuje dlatego nie spałam do 4, no i wymyśliłam koniec. Mam nadzieje że się podoba, a jak nie to mówić co się nie podobało, bo będę gryźć! A jak wam się podoba to też mówcie xD dobra ja idę rysować zadanie do szkoły, życzcie mi powodzenia! :D

3 komentarze:

  1. Przeczytane.
    Dumnaś?
    Wiem, że dumnaś. W końcu kto nie byłby dumny z takiego dobrego, kochanego dziecka jak ja. c:
    Hidan kretyn, Hidan kretyn, bawi mnie to. xDD
    Jak to czytam, to przypomina mi się dwa i taka nostalgia... ;__;
    KOŃCZĄC PIERDOLENIE O NICZYM, BO CZUJĘ JAK POZIOM DUMY Z SIEBIE SPADA
    Rozdział trochu nie ogarnięty, ale wybaczam bo godzina. Tak poza tym to wszystko supi.
    Pozdrawiam~!
    Stalker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha jasne że jestem dumna! XD
      Hidan to zawsze kretyn :P nie trzeba go nawet specjalnie namawiać :P
      Ja też tęsknie za dwa :( ale mamy przynajmniej nowy blog.... jak go zaczniemy XD
      Jakto rozdział nie ogarnięty? rozwiń na gg xD
      No to ja też pozdrawiam :P
      Amine

      Usuń
  2. Jezu jak ty mnie dołujesz tą długością rozdziałów :P No ale skoro takie preferujesz to nie pozostaje mi nic innego jak się dostosować :P w ogóle nie jestem tego pewna, ale w ciągu tych rozdziałów w opowiadaniu nie minął nawet jeden dzień xD nie żebym miała coś przeciwko tasiemcom xD
    Uwielbiam was xD
    Ok, ok :D No to do rzeczy ;) ja nie wiem ile mi ten komentarz zajmie w końcu jest tyle rzeczy do poruszenia! xD
    Zabawa w chowanego i bardzo wysoka nagroda, jak na propozycje od samej dyrektorki xD w dodatku Hidan szukającym… z jego IQ to pewnie stojąc przed nim by cię nie zauważył xD
    No chyb, że masz cycki xD
    Itachi w szafie, boże co tam się działo xD Itachi nie może narzekać, w końcu miał bliski kontakt z dziewczyną xD poza tym schowek na miotły jako kryjówka? Serio? on jest geniuszem? Powątpiam! Toż to najoczywistsza kryjówka ever xD
    No to czekam na dalszy ciąg ;D
    Życzę dużo weny czasu i ochoty :D :*

    OdpowiedzUsuń